Kilka pozycji książkowych, z którymi warto zaznajomić dzieci. 

O dzieciach, które kochają czytać

Antek i Lusia mieszkają w przyczepie z mamą, tatą, kotem i kurami. Mimo że nie stać ich na niektóre rzeczy, są szczęśliwi. Wszystko się zmienia, gdy tata musi wywieźć z domu to, co dawało im wszystkim radość…


Adamada publikuje kolejną książeczkę Petera Carnavasa. „O dzieciach, które kochają czytać” powstała w Australii w 2012 roku, a do Polski trafiła dopiero niedawno. Dobrze jednak, że opowiastki Carnavasa mają okazję dotrzeć do polskich maluchów, ponieważ tak, jak w przypadku „Pudełka Hanki” (książki recenzowanej wcześniej), „O dzieciach (…)” to przemiła i wzruszająca historia. Autor jest wielokrotnym laureatem australijskich nagród w kategorii książek dla dzieci do piątego roku życia. Styl jego pisania jest bardzo konkretny i zrozumiały, a ilustracje ciepłe i kolorowe. Warto więc sięgnąć po tę pozycję, tym bardziej, że opowieść cieszy i uczy.


W tej historii o skromnej rodzinie, główną rozrywką Lusi i Antka jest czytanie książek. Żadne z nich nie myśli jednak o filmach, grach komputerowych i innych zabawach cyfrowych, bo ich dzieciństwo upływa w szczęściu i miłości do rodziców. Nagle tata decyduje, że książki zajmują zbyt dużo miejsca w domu, więc trzeba się ich pozbyć. Od tej pory opowieść pokazuje naszym dzieciom, że czytanie to nie tylko przykry obowiązek szkolny; niektórzy ludzie tęsknią za nim. Książki potrafią być bardzo ciekawe, rozwijają wyobraźnię, a przede wszystkim, zbliżają do siebie ludzi. Wieczór spędzony na wspólnym czytaniu to rozrywka, która wzmacnia więzy rodzinne.
Peter Carnavas po raz kolejny pisze wzruszającą historię i podkreśla wartość więzów międzyludzkich. Zwraca uwagę nie tylko dzieci, ale i dorosłych, że życie toczy się wśród naszych bliskich, a nie na ekranach telewizorów i komputerów

 Karolina Borak


Edward i jego wielkie odkrycie

Oto opowieść, w której prym wiodą niespełnione ambicje. Edward pochodzi z rodziny słynnych archeologów i czuje się gorszy, ponieważ sam nie dokonał jeszcze żadnego odkrycia. Chłopiec odnajduje w końcu tajemnicze jajo, ale to, co w nim znajduje, nie zadowala jego wygórowanych oczekiwań. Czy Edward znajdzie w końcu to, czego szukał?
Wydawnictwo Adamada po raz kolejny odkopuje powstałą przed paru laty w Australii ciekawą i oryginalną historyjkę (patrz: Peter Carnavas). Tym razem autorką jest młoda redaktor wydawnictwa New Frontier Publishing, Rebecca McRitchie. Jej tekst napisany jest zwięźle i zrozumiale, a ważniejsze i bardziej emocjonalne słowa w historii podkreślone są większą czcionką. Co ciekawe, w jej książce znaleźć możemy pozatekstowe treści, czyli głównie archeologiczny ekwipunek Edwarda we wnętrzu okładki. Historia tego chłopca to ciepła opowieść o ciężkiej pracy w dążeniu do marzeń, ale niesamowita, bajkowa właściwość pochodzi z wykonanych tutaj ilustracji. Stonowane kolorystycznie i precyzyjne obrazki to prawdziwa radość tej książeczki. Edward przeżywa swoje archeologiczne przygody w świecie stylizowanym na pierwszą połowę dwudziestego wieku; ilustratorka Celeste Hulme jest w całości odpowiedzialna za kreację klimatycznego tła i historycznej aury.


Czytamy tu o małym chłopcu, który ma wysokie aspiracje. Jego marzeniem jest dorównać swoim wybitnym przodkom, a największą wartością według niego są archeologiczne odkrycia. Jego historia pokazuje czytelnikom, jak oczekiwania lub kariery rodziców wpływają na wrażliwy umysł każdego malca. Nasz bohater, Edward, odnajduje zagadkowe jajo, ale nie jest w stanie się nim cieszyć, ponieważ ma zbyt duże ambicje. Opowiadanie pozwala nam, odbiorcom, zastanowić się, czy dzieci powinny w życiu poszukiwać sukcesów, czy szczęścia. W ostatecznym rozrachunku, przeżywanie autentycznej radości jest ważniejsze niż wspinanie się po szczeblach kariery, która często okupiona jest wiecznym rozczarowaniem i stresem.
Przez większość czasu, fabuła skupia się na tym, że Edward poszukuje i na jego rosnącej i opadającej nadziei. Cały morał o wartości szczęścia jest skondensowany do tylko jednego zdania w tekście, przez co może nie być zapamiętany. Książka jest jednak krótką i zrozumiałą lekturą, którą warto polecić naszym (czasem zbyt) ambitnym dzieciom. „Edward i jego wielkie odkrycie” zachęca czytelników do podejmowania prób i poszukiwania swojej drogi, ale podkreśla również, że zawsze trzeba pamiętać o tym, jak ważne w tym wszystkim jest osobiste szczęście. 

Karolina Borak


Anatol i przyjaciele

Beata Ostrowicka opowiada o rzeczach najważniejszych: przyjaźni, troskliwości, tolerancji, ale opowiada tak, że wszystkie te wielkie słowa zrozumieją dobrze nawet maluchy. A pomaga jej w tym Piotr Rychel, który wszystko, o czym autorka tekstu opowiedziała, namalował.

Anatol to pluszowy zając. Pewnego dnia poznaje w parku dinozaura (Plotka). Pomiędzy nimi rodzi się przyjaźń - taka, która dodaje energii i uśmiechu. Do wspólnego domku dołącza podróżniczka mrówka Ola. Potrafi ona wymyślić niezwykłe zabawy, jak i bałaganić, jak nikt inny. Czy bawiliście się kiedyś w łapanie mgły? Z Olą to możliwe.

Dzieci śledzą podróż przyjaciół przez podwórko, poznają m.in. technikę leczenia przeziębienia ciepłym sokiem z marchwi. Dowiecie się na czym polega hartowanie i jak to jest spotkać w parku swojego sobowtóra (tyle, że jest w innym kolorze).
Poznacie srokę, która wyszukuje błyskotek, weźmiecie udział w przygotowaniach do Święta mieszkańców parku. Bohaterowie nie są idealni, ale potrafią przyznać się do błędu i przeprosić. Potrzebują siebie nawzajem i o tym właśnie jest ta książka, o byciu razem.

Każde z opowiadań jest na trzy, cztery strony. Moja córka, kiedy tylko zobaczyła okładkę stwierdziła, że książka jej się bardzo podoba. Anatol to ładna postać - ma rumiane policzki i wesołe spojrzenie. Takie też są jego przygody, czyli pełne serdeczności i ciepła. Polecamy do poduszki już czterolatkom.

 Katarzyna Borkowska


Nie ma jak w przedszkolu

„Nie ma jak w przedszkolu” Małgorzaty Górnej to doskonała propozycja dla dzieci, które rozpoczynają właśnie edukację przedszkolną i wciąż dręczą rodziców pytaniami: jak będzie w przedszkolu, co będę tam robił, jakich będę miał kolegów? Ale tę rewelacyjną książkę z powodzeniem mogą przeczytać również „zaprawione w bojach” przedszkolaki.


Głównym bohaterem a zarazem narratorem książki jest Jacek (pieszczotliwie nazywany Jacusiem) – sympatyczny, ale i niesforny chłopiec, który z niecierpliwością wyczekuje na dzień, kiedy wreszcie pójdzie do przedszkola. Mimo obaw malec szybko polubił przedszkole, panią Olę oraz kolegów, i co ważne, szybko nauczył się reguł obowiązujących w przedszkolnej społeczności. Przekonał się też, że przedszkole jest dobre na wszystko.


Oprócz ciepłej, mądrej i przezabawnej opowieści na uwagę zasługuje również piękna szata graficzna książki: twarde okładki oraz oryginalne, kolorowe i doskonale dopełniające całości  rysunki Marcina Piwowarskiego.
Ta rewelacyjna książka może być również z powodzeniem wykorzystana w biblioterapii, aby przekonać pełne lęku dzieci do pójścia do przedszkola. Jestem przekonana, że sympatyczny Jacuś im w tym pomoże. Już on się o to postara!


Bon czy ton

Co to jest savoir-vivre? Mniej więcej to samo co bon ton, tylko że trudniej to się wymawia. No dobrze, a co to jest bon ton? Wiedza o tym, jak człowiek dobrze wychowany zachowuje się w różnych sytuacjach. Hm..., a kto to właściwie jest ten dobrze wychowany człowiek? Ktoś, kto nie zachowuje się jak małpa i kogo nie trzeba chować do szafy, gdy przychodzą goście. Czyli każdy, kto przeczyta tę książkę i czegoś się z niej nauczy!

Bohaterami książki są bliźniaki Buba (ona) i Kuba (on). Pomimo ogromnego podobieństwa fizycznego, różnią się cechami charakteru, a ich temperament przyprawia niektórych o zawrót głowy (np. ich babcię Joasię, która mimo ze kocha bliźniaki ponad życie, wie, że każda ich wizyta kończy się awanturą). To właśnie babcia Joasia będąc po raz kolejny świadkiem ich kłótni wpadła na pomysł kupienia bliźniakom podręczniki dobrego wychowania.

Buba i Kuba uważnie zaczynają analizować swoje książki. Alfabetycznie ułożone różne sytuacje i zdarzenia stają się okazją do uświadomienia u młodego czytelnika jak powinien się w danej sytuacji zachować. Trzeba jednak wiedzieć, że bliźniaki potrafią nieźle namieszać i czasami ich zachowanie wykrada się poza normy „normalności”. Czasami nawet zwykła mała łyżeczka może być przyczyną potężnej awantury o to czy kładzie się ją na stole czy na spodku  i czy można ją oblizać czy nie?  Dlaczego nie wypada iść do teatru w sukience z plamami po soku? Czy czytanie cudzych listów jest kulturalne? Co to takiego butonierka? Dlaczego pocałunek w rękę nazywa się „cmok-nonsens”, a życzenie komuś „smacznego” jest nieelegancki? Na te, jak i na wiele innych pytań, odpowiada, w ciekawy i zabawny sposób, autor zbioru opowiadań o Bubie i o Kubie.

Książka może być ciekawym wstępem do rozmów z dziećmi na temat oceny postępowania bohaterów książki, analizowania ich zachowania, próbą znalezienia „złotego środka” w trudnych czasami sytuacjach.


 Basia i … (cała seria) 

Basia jest dziewczynką taką samą jak dziewczynki w jej wieku. Chodzi do przedszkola, które bardzo lubi, ale wciąż nie może znaleźć prawdziwego przyjaciela. Okazuje się, że jest on obok niej, tylko ona go nie dostrzega. Takie same problemy napotykają często nasze dzieci w przedszkolu. W każdym z nich jest cząstka Basi. Książeczka pokazuje dzieciom jak radzić sobie w trudnych sytuacjach i pomaga zrozumieć otaczający je świat. Piękne, kolorowe, ciepłe i oryginalne ilustracje przyciągają uwagę dziecka. Książka pisana jest współczesnym językiem, co pozwala na lepsze rozumienie przez dzieci.Jest to książka, którą warto mieć na półce. Polecam.

Dorota Klimczak


Pan Kuleczka

Już sama myśl o czytaniu Pana Kuleczki sprawia, że jakoś cieplej się robi i sympatyczniej… To jedna z tych książek, które uwielbiam synowi czytać, a on uwielbia słuchać (i komentować oczywiście). Z rozmów z innymi mamami wiem, że w wielu domach jest podobnie. I już to, co napisałam, wystarczyłoby chyba, aby Pana Kuleczkę zarekomendować jako książkę rodzinną.

Cóż jest takiego w Panu Kuleczce, że budzi tyle sympatii u dzieci, a także u rodziców? Od jednej z mam usłyszałam, że chętnie czyta córce Pana Kuleczkę, bo w tej książce jest „tak normalnie”. To proste określenie wiele mówi. Z pozoru mogłoby się wydawać, że jest przeciwnie. Tytułowy bohater jest typem dość oryginalnym, niejako prowokującym sąsiadów do plotek już choćby z tego powodu że „stale chodził w muszce i w dodatku chyba codziennie w innej”. Nikt też nie wie, czym ten starszy okrągły pan się zajmuje. Wiadomo natomiast, że mieszka ze zwierzętami. Owe zwierzęta to pozostali bohaterowie książki. Nie są to jednak zwierzęta zwyczajne. Otóż pies Pypeć i kaczka Katastrofa potrafią mówić, a i mucha Bzyk-Bzyk, mimo że nie mówi, przeciętną muchą nie jest.

Jednocześnie książka przedstawia świat cudownie normalny, taki, jakiego często być może nam brakuje, pełen ciepła, życzliwości, zwyczajnych wydarzeń i spokojnego doświadczania mijającego czasu. Śmiem twierdzić, że jest to książka szczególnie cenna w dzisiejszym rozpędzonym świecie, gdzie ciągle za czymś gonimy i cierpimy na chroniczny brak wolnych chwil czy zwyczajnego odpoczynku. Pan Kuleczka ma czas… Dla swoich podopiecznych ma zresztą nie tylko czas, ale również ciepłe uczucia, ogromną wyrozumiałość oraz cudowną umiejętność odczytywania ich potrzeb i wejścia w ich dziecięcy sposób pojmowania świata. Dla mnie osobiście to prawdziwa szkoła dobrego rodzicielstwa. A może nawet więcej. Można śmiało powiedzieć, że pan Kuleczka wie, czym jest sztuka życia! Potrafi docenić to, co przynosi dzień, piękno przyrody, spokojnie przyjmować mniejsze i większe katastrofy, również te z udziałem kaczki Katastrofy czy Pypcia i Bzyk-Bzyk. Bije z niego ciepło, optymizm, postawa przyjmowania świata i innych takimi, jacy są. Tym wszystkim zaraża swoich podopiecznych oraz czytelników (małych i dużych). Gdy zasiadam z dzieckiem do lektury Pana Kuleczki, ogarnia mnie błogi spokój, gdzieś daleko zostają różne niepokoje i troski. Czytam i wiem, że tak warto żyć… To znajduję w tej książce ja jako rodzic. A co mogą odkryć i przeżyć dzieci?

Na pewno dzieci mogą identyfikować się z małymi bohaterami. Kaczka Katastrofa i pies Pypeć pięknie oddają sposób myślenia dziecka. Również mucha Bzyk-Bzyk, która umie powiedzieć tylko „nie”, jest całkiem bliska dziecięcej naturze. Można by nawet wysnuć wniosek, że mucha to taki typ dziecka po ukończeniu pierwszego roku życia, podczas gdy kaczka przypomina przedszkolaka, a pies przedszkolaka trochę starszego. Mamy też różne charaktery, które trafnie oddają indywidualność każdego dziecka. Pypeć jest typem spokojnym, refleksyjnym, wręcz flegmatycznym. Katastrofa to jego przeciwieństwo, istny wulkan energii, zawsze najpierw działa i mówi, a dopiero potem myśli. Najważniejszy jest w tym chyba jed-nak przekaz, że tak różne osobowości mogą się lubić, dogadywać i wspaniale ze sobą bawić, a to dla dziecka wchodzącego w świat relacji rówieśniczych jest bezcenne.

Jeszcze może kilka zdań o kaczce Katastrofie. Z tego, co mi widomo i co obserwuję również u swojego dziecka, to właśnie ona budzi najwięcej sympatii. Już choćby za jej tak adekwatne do tego, jak się zachowuje, imię dzieci ją lubią. Postać przemiłej kaczuszki pokazuje dzieciom, że mogą im się przytrafiać różne przygody, a nawet niemiłe wydarzenia, jak na przykład zbicie lustra czy problematyczna układanka, ale nie są to „katastrofy ostateczne”. Przepiękny jest rozdział pod tytułem „Zły sen”, którego szczegółów nie będę zdradzać. Powiem jedynie tyle, że jeśli nie wiecie, jak pomóc pociechom mającym koszmary senne, to koniecznie przeczytajcie… sobie i dzieciom.

Zachęcam do czytania Pana Kuleczki, a dokładnie całej serii pod tym tytułem. Warto wejść w klimat, który autor stworzył, i zabrać sobie choćby co nieco tej „normalności”.

Katarzyna Dobryniewska, mama Karola i Karoliny


Seria książek o Franklinie

Seria ilustrowanych książek dla dzieci opowiadających historie pewnego małego żółwia o imieniu Franklin,

Franklin jest małym żółwiem, który cierpi na wszystkie lęki i próby dzieciństwa. Pokonując je, uczy dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym lekcji o zaufaniu, przyjaźni, odwadze i rodzinie. Przeżywa przygody wraz ze swoimi przyjaciółmi: Misiem, Ślimakiem, Wydrą, Gąską, Lisem, Skunksem, Królikiem i Bobrem. Autorką książek jest znana kanadyjska pisarka Paulette Bourgeois, a zilustrowała je Brenda Clark. Wszystkie polskie książkowe wydania Franklina ukazują się nakładem bielskiego wydawnictwa Debit.


Opowiadania z piaskownicy

 

Kolejne przygody Tomka, znanego z "Opowiadań dla przedszkolaków". Codzienne życie niesie naszemu bohaterowi wiele przygód i przeżyć, na ogół zupełnie niezrozumiałych dla dorosłych.

Cześć! To ja, Tomek. Niektórzy mnie już znają z książki "Opowiadania dla przedszkolaków". Znów mam do opowiedzenia mnóstwo ciekawych, zabawnych i niesamowitych historii. Wszystkie wydarzyły się w całkiem zwyczajnych miejscach – w domu, w piaskownicy na podwórku, w kinie, w windzie, u fryzjera, w tramwaju, w sklepie i - oczywiście - w przedszkolu. Ciekawe przygody mogą się przydarzyć wszędzie, nie tylko daleko stąd, i nawet w najzwyklejszy szary dzień. Bo tak naprawdę żaden dzień nie jest szary i zawsze coś się dzieje...